Baclofen sprawił, że nie myślę o alkoholu. To niebywałe bo przecież rok temu obracało się wokół niego całe moje życie. Ten blog jest dokumentem i świadectwem mojego wyleczenia z alkoholizmu. Terapii, którą przeprowadziłem na własną odpowiedzialność, niczym królik doświadczalny. Musiałem to zrobić, ponieważ nie znam w naszym kraju nikogo, kto ma odwagę wprowadzać tą przełomową metodę leczenia.
sobota, 6 września 2014
Parapetówka
Wczoraj byłem na imprezie w rodzaju: nie ma mowy odpuścić. Parapetówka w miłym towarzystwie konkretnie zakrapiana wódką. Nie odmawiałem, piłem równo jak reszta. Miło było, choć nie miałem nuty do spożycia. Także dzisiejszy dzień pod znakiem kaczora. No i nadszedł wieczór, ani chwili, ani przez moment nie poczułem żadnej chęci do napicia się. Myślę, że coś pękło we mnie, przeszedłem jakąś granicę. Już nie mam głupich myśli: napić się, napić się. Cieszę się. Dzisiaj mieliśmy jechać na grilla, oczywiście zakrapianego. Udało się wykręcić, z czego bardzo jestem kontent. Zamiast piwka, wieczorny kisielek, tak się jarałem tym kisielkiem to szok.
Etykiety:
alkoholizm,
baclofen,
campral,
detoks,
impreza,
kac,
kudzu,
leczenie,
naltroksen,
odwyk,
piwko,
skuteczny lek na picie,
tabletki na uzależnienie,
zapicie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz