sobota, 29 listopada 2014

Sentencja :-)

Co myśli cukrzyk kiedy skaleczy się w palec?
-Hm, może by zmierzyć sobie cukier...?
Tak na marginesie, z moją cukrzycą nie jest tak źle. Wprowadziłem całkiem fajną dietę. Odchudzam się, pozbyłem się już 10kg i idę dalej. Zaczynałem od 98 więc jeszcze dyszkę muszę zrzucić. W efekcie średnie cukry, dwie godziny po posiłku mam w okolicy 100. Dzisiaj nawet po śniadaniu miałem 85. Kiedyś mój kolega cukrzyk powiedział mi, że cukrzyca uratowała mu życie, sporo prawdy w tym było.

niedziela, 23 listopada 2014

Imprezka

W YT można to znaleźć pod hasłem "śmieszne filmy", jednak raczej w tym nic śmiesznego. To straszne jak alkohol szmaci człowieka:

sobota, 15 listopada 2014

Z pamiętnika kandydata.

To było dokładnie cztery lata i jeden dzień temu. Byłem wtedy jedynką do rady miasta, na liście pewnego ugrupowania. Piątek wieczór obowiązkowe piwko na koniec dnia. Rozluźnienie po wielu tygodniach ciężkiej pracy- walki o wyborcę, o miejsce na plakaty o słowa na forach. Około 23 już mocno wstawiony ruszyłem do sklepu po więcej browaru. Założyłem buty i kurtkę ,wyszedłem w drogę. Gdy wsadziłem dłoń do kieszeni poczułem plik nalepek wyborczych, które dziwnym trafem nie zostały rozklejone. Postanowiłem rzecz jasna, w przypływie alkoholowej odwagi, porozklejać resztę materiałów po okolicznych latarniach. Pewnym krokiem podszedłem do pierwszej lampy, nakleiłem- pięknie. Podszedłem do drugiej, jeszcze nie nakleiłem, nagle znikąd podjechał radiowóz. Cholera -pomyślałem -mam problem. Co tu robić, uciekać czy zostać, nie było dobrego wyjścia. Jeszce nie zdążyłem podjąć decyzje, panowie mundurowi już stali obok mnie i zapraszali do swojego pojazdu. Skorzystałem z zaproszenia i zaczęły się problemy. Proszę pokazać co tam Pan rozkleja. Podałem plik nalepek. No tak, nielegalnie rozkleja pan materiały wyborcze. O, i jeszcze jest Pan chyba pod wpływem alkoholu. Proszę o dokumenty, będziemy musieli wypisać mandat, nie ma jeszcze ciszy wyborczej, więc na tym poprzestaniemy.
Przeszukałem kieszenie i oczywiście pech. Dokumenty zostały w domu.
-Niestety nie mam przy sobie.
-No to chyba będziemy musieli jechać na komisariat...
-Chwileczkę, ale ja jestem tym z nalepki, możecie mnie Panowie przecież po tym zidentyfikować.
Panów policjantów trochę zamurowało i chyba trochę nie wiedzieli co mają zrobić. A ja przyznam się, bardzo szybko otrzeźwiałem. Modliłem się tylko żeby nie byli przeciwnikami mojego ugrupowania, bo mogli mi w tym momencie zrobić kompletną kompromitację. Pijany lider listy, bez dokumentów, rozkleja materiały wyborcze w miejscach do tego niedozwolonych, słowem masakra.
-No tak Panie ....... nieładnie. Zrobimy tak. My teraz wypisujemy mandat. Pan wychodzi z radiowozu i zrywa wszystkie materiały które do tej pory nakleił, następnie wraca do domu.
Uff, pomyślałem. Mam szczęście.
-Oczywiście zerwę, choć nakleiłem dopiero jedną...
-Jedną? A tam, a tam, a tam... Wymieniał jeden, pokazując ręką.
Kurcze nie zauważyłem wcześniej. Kolega przede mną okleił pięknie całą ulicę.
-O! Zerwę wszystkie, coś mi się od tego piwa pokręciło.
-Proszę już iść i nie robić głupot.
Tak szczęśliwie zakończyłem poprzednią kampanię wyborczą. Choć przez alkohol i swoją głupotę musiałem usunąć wszystkie mozolnie rozklejone materiały, to sprawa nie dostała się do prasy a moje imię i honor ugrupowania pozostały nienaruszone.

sobota, 8 listopada 2014

Był sobie Robin...

Podano oficjalną przyczynę śmierci Robina Williamsa. Na skutek głębokiej depresji, uzależnienia od narkotyków i alkoholu postanowił se sobą skończyć. Niedługo przed śmiercią zapisał się do programu dwunastu bezsensownych kroków. Tak go zmobilizowano do życia, że się powiesił. Brawo! Ciemnogród wygrał. Nie pierwsza to i nie ostatnia ofiara zacofania i głupoty. Różni się od milionów konających w ciszy i zapomnieniu tylko tym ż e był wielkim aktorem. Jak to jest, przecież lek miał na wyciągnięcie ręki?! Nie chciał, nie wierzył? Zapewne żaden terapeuta mu nie powiedział, bo by stracił pacjenta. Na AA tym bardziej bo dla większości zrzeszonych Baclofen to wróg publiczny numer jeden. Paradoksalnie, powodem tak małej znajomości leku jest jego niska cena i łatwa dostępność. Nikomu nie zależy na jego sprzedaży. Jest dokładnie tak jak z witaminą C, każdy producent może ją robić, ale żeby się spinać nad jego sprzedażą- nikomu nie przychodzi do głowy. Jednymi, jedynymi dla których Baclofen jest ważny, jesteśmy my, leczący się. Nie mamy jednak  ani worków pieniędzy, ani armii marketerów i lobbistów za sobą. Możemy jedynie jawnie lub anonimowo głosić swoje niewiarygodne historie, co niniejszym czynię na tym blogu.