wtorek, 31 grudnia 2013

Tak było.

Trochę czasu minęło, dużo się działo. Nie było tak różowo jakby się chciało. Kolejna przygoda z Campralem trwała około dwóch miesięcy. Jak oceniam ten okres? Dość wyraźnie zmniejszyła się ochota na drinka. Jednak wciąż spożywałem alkohol. Przerwałem z przyczyn prozaicznych. Przyjmowanie było, jak wtedy myślałem, dość niekomfortowe. Trzy razy dziennie po dwie tabletki, często się spóźniałem, pomijałem dawki. Potem pojawił się problem ze zdobyciem nowego opakowania. Tak czy inaczej projekt padł. Powróciłem do punku wyjścia. Potrzebowałem i poszukiwałem bardziej spektakularnego rozwiązania. Wybór padł na Adepend. Zdobyłem lek, co również nie było łatwe. Z wielką nadzieją przystąpiłem do leczenia. Po kilku dniach poczułem działanie tabletek. Faktycznie, tak jak podawane było w opisie, lek całkowicie zniósł wszystkie "radości" przychodzące z wypiciem trunku. Samo picie przestało być przyjemnością. Niestety nie zmieniła się wcześniejsza chęć spożycia. Zniesienie przez tabletki kojącego działania alkoholu spotęgowało tylko frustrację. Generalnie jeden wielki dół. Dołączyły do tego bardzo uciążliwe skutki uboczne: senność, apatyczność. Praktycznie przestałem uczestniczyć w życiu rodzinnym, nie mówiąc już o pracy. Po dwóch tygodniach rzuciłem Adepend do kosza i szybko o nim zapomniałem. Powróciłem do normalnego życia, wieczorami popijałem a w trakcie dnia normalnie funkcjonowałem. Ponownie stałem się kochającym ojcem i mężem a w pracy dobrym i pracowitym szefem. Dużo czasu minęło od tego czasu i o dziwo nie jest tak źle. Ale o tym poopowiadam już w nowym roku, bo to dużo opowiadani jest. Tak czy inaczej programowi dwunastu kroków dalej stanowczo powiadam nie, niech terapeuci wsadzą go sobie głęboko w dupę, razem z noworocznymi życzeniami które pewnie teraz składają wszystkim chorym... no bo z tego przecież żyją :-)