piątek, 16 maja 2014

Piątek

Zwykle piątki, przepraszam, zawsze piątki to była zwałka. Po tygodniu ciężkiej pracy, jeżeli w czwartek się nie udało, piątek był tym dniem kiedy browarem zaczynałem koronować tydzień. Kiedy od ostatniej niedzieli postanowiłem, za życzliwej osoby, odstawić trunki. Najbardziej obawiałem się piątku, czyli dzisiaj. A tu lipa :-) zeroooo. Kiedy żona wieczorem spytała czy chce mi się pić, zdziwiony odpowiedziałem, że przecież przed chwilą piłem wodę, więc jak mi się może chcieć pić. Kurcze, coś faktycznie się dzieje. Bardo się cieszę, bardzo. Gdyby ktoś teraz postawił przede mną coś z procentami, nie wypiłbym, to niesamowite! Tak bym zrobił. Ha, ha już planuję co będę z dziećmi robił przez cały weekend. Zwykle nie składało się, bo głowa bolała, a dzieciaki na urządzonkach pochłonięte siecią. Tym razem tak nie będzie. Tatuś dokręci śrubki, nie ma przeproś, ta moja trzeźwość dzieciom uszami wyjdzie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz