sobota, 8 listopada 2014

Był sobie Robin...

Podano oficjalną przyczynę śmierci Robina Williamsa. Na skutek głębokiej depresji, uzależnienia od narkotyków i alkoholu postanowił se sobą skończyć. Niedługo przed śmiercią zapisał się do programu dwunastu bezsensownych kroków. Tak go zmobilizowano do życia, że się powiesił. Brawo! Ciemnogród wygrał. Nie pierwsza to i nie ostatnia ofiara zacofania i głupoty. Różni się od milionów konających w ciszy i zapomnieniu tylko tym ż e był wielkim aktorem. Jak to jest, przecież lek miał na wyciągnięcie ręki?! Nie chciał, nie wierzył? Zapewne żaden terapeuta mu nie powiedział, bo by stracił pacjenta. Na AA tym bardziej bo dla większości zrzeszonych Baclofen to wróg publiczny numer jeden. Paradoksalnie, powodem tak małej znajomości leku jest jego niska cena i łatwa dostępność. Nikomu nie zależy na jego sprzedaży. Jest dokładnie tak jak z witaminą C, każdy producent może ją robić, ale żeby się spinać nad jego sprzedażą- nikomu nie przychodzi do głowy. Jednymi, jedynymi dla których Baclofen jest ważny, jesteśmy my, leczący się. Nie mamy jednak  ani worków pieniędzy, ani armii marketerów i lobbistów za sobą. Możemy jedynie jawnie lub anonimowo głosić swoje niewiarygodne historie, co niniejszym czynię na tym blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz