sobota, 15 listopada 2014

Z pamiętnika kandydata.

To było dokładnie cztery lata i jeden dzień temu. Byłem wtedy jedynką do rady miasta, na liście pewnego ugrupowania. Piątek wieczór obowiązkowe piwko na koniec dnia. Rozluźnienie po wielu tygodniach ciężkiej pracy- walki o wyborcę, o miejsce na plakaty o słowa na forach. Około 23 już mocno wstawiony ruszyłem do sklepu po więcej browaru. Założyłem buty i kurtkę ,wyszedłem w drogę. Gdy wsadziłem dłoń do kieszeni poczułem plik nalepek wyborczych, które dziwnym trafem nie zostały rozklejone. Postanowiłem rzecz jasna, w przypływie alkoholowej odwagi, porozklejać resztę materiałów po okolicznych latarniach. Pewnym krokiem podszedłem do pierwszej lampy, nakleiłem- pięknie. Podszedłem do drugiej, jeszcze nie nakleiłem, nagle znikąd podjechał radiowóz. Cholera -pomyślałem -mam problem. Co tu robić, uciekać czy zostać, nie było dobrego wyjścia. Jeszce nie zdążyłem podjąć decyzje, panowie mundurowi już stali obok mnie i zapraszali do swojego pojazdu. Skorzystałem z zaproszenia i zaczęły się problemy. Proszę pokazać co tam Pan rozkleja. Podałem plik nalepek. No tak, nielegalnie rozkleja pan materiały wyborcze. O, i jeszcze jest Pan chyba pod wpływem alkoholu. Proszę o dokumenty, będziemy musieli wypisać mandat, nie ma jeszcze ciszy wyborczej, więc na tym poprzestaniemy.
Przeszukałem kieszenie i oczywiście pech. Dokumenty zostały w domu.
-Niestety nie mam przy sobie.
-No to chyba będziemy musieli jechać na komisariat...
-Chwileczkę, ale ja jestem tym z nalepki, możecie mnie Panowie przecież po tym zidentyfikować.
Panów policjantów trochę zamurowało i chyba trochę nie wiedzieli co mają zrobić. A ja przyznam się, bardzo szybko otrzeźwiałem. Modliłem się tylko żeby nie byli przeciwnikami mojego ugrupowania, bo mogli mi w tym momencie zrobić kompletną kompromitację. Pijany lider listy, bez dokumentów, rozkleja materiały wyborcze w miejscach do tego niedozwolonych, słowem masakra.
-No tak Panie ....... nieładnie. Zrobimy tak. My teraz wypisujemy mandat. Pan wychodzi z radiowozu i zrywa wszystkie materiały które do tej pory nakleił, następnie wraca do domu.
Uff, pomyślałem. Mam szczęście.
-Oczywiście zerwę, choć nakleiłem dopiero jedną...
-Jedną? A tam, a tam, a tam... Wymieniał jeden, pokazując ręką.
Kurcze nie zauważyłem wcześniej. Kolega przede mną okleił pięknie całą ulicę.
-O! Zerwę wszystkie, coś mi się od tego piwa pokręciło.
-Proszę już iść i nie robić głupot.
Tak szczęśliwie zakończyłem poprzednią kampanię wyborczą. Choć przez alkohol i swoją głupotę musiałem usunąć wszystkie mozolnie rozklejone materiały, to sprawa nie dostała się do prasy a moje imię i honor ugrupowania pozostały nienaruszone.

4 komentarze:

  1. Cześć, ciekawy blog, takiego szukałem, na forach tylko się kłócą :) Dobrze policzyłem, że jesteś już ponad 2 lata na baclofenie? Myślisz, że będziesz mógł kiedyś odstawić i nie pić? A może już próbowałeś? Sam zastanawiam się nad rozpoczęciem kuracji tym lekiem. Czytałem książkę dr Oliviera i bardzo mnie zachęcil swoim świadectwem. Jeszcze jedno. Czy palisz? Ja tak i pomyślałem, że i na to może podziała pozytywnie. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Jim
    Dwa lata temu zainteresowałem się leczeniem farmakologiczny. Początkowo brałem Adepend, potem Campral. Niestety efekty były kiepskie i odstawiłem. Około roku temu zacząłem terapię Baclofenem. Początkowo też było kiepsko, co opisuję w poprzednich postach. Teraz jednak jest super. Zszedłem z dawki 225 do 75 mg/dobę i niebawem będę schodził niżej. Czy będę mógł całkiem odstawić? Czas pokaże, na pewno będę próbował, zobaczymy. Nie śpieszę się jednak. W najgorszym wypadku pozostanę na minimalnej dawce podtrzymującej. Jeśli chodzi o fajki (jeśli to miałeś na myśli) to jestem dość specyficzny, bo nigdy nie miałem z nimi problemu. Potrafiłem palić jak lokomotywa po czym z dnia na dzień odstawić, bez żadnego problemu. Obecnie nie palę i nie szybki zapalę bo zabrałem się za zdrowe życie i inne mi kompletnie nie odpowiada.
    Pozdrawiam Ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Spory postęp widzę w dawkowaniu. Życzę Ci byś osiągnął cel, a nawet zszedł do zera jeśli będzie to możliwe. Ech, pamiętam ten trzeźwy umysł, tę bystrość kiedy miałem przerwy w piciu. Brakuje mi tego. Ty już to osiągnąłeś. Super. Wytrwałości!

    Skoro odstawiłeś fajki, bo o papierosy mi chodziło, z dnia na dzień to nie byłeś chyba uzależniony. Tak czy siak, nie o palenie tutaj chodzi. Skupmy się na alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadna wytrwałość! Tak po prostu działa Baclofen. Dwadzieścia lat picia zakończyłem bezpowrotnie bez terapii, grup wsparcia, wyrzutów sumienia i całego tego bagna przez które inni przechodzą. Jeśli nawet miałbym do końca życia łykać Baclofen, nie ma żadnego problemu... na ciśnienie też łykam... a łykam bo piłem.

    OdpowiedzUsuń